Nareszcie w domu
"I kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały wszechświat sprzyja potajemnie twojemu pragnieniu." - Paulo Coelho
Jest 27.04.2018 roku. Dokladnie 5 lat temu decyzja o przylocie do Australii zostala podjeta. Nie bylam zdecydowana czy aby na pewno tego chce. Wiedzialam jednak, ze jezeli nie sprobuje to sie nie przekonam. Co mnie do tego tak na prawde sklonilo? Pragnienie przezycia przygody, czy moze wielkosc wyzwania? Oficjalnie postanowilam pouczyc sie jezyka angielskiego. To byl najdrozszy kurs jaki zakupilam. Oczywiscie balam sie bardzo. Przez caly okres pobytu tutaj, az do momentu, kiedy wiza stalego pobytu nie zostala przyznana towarzyszyl mi strach i niepewnosc.
Codziennie na swojej drodze spotykalam ludzi. Kazdy z nich byl inny. Byli wsrod nich rowniez nasi rodacy, ludzie, ktorzy musieli opuscic kraj w przeciagu 28-miu dni oraz tacy, ktorzy wlasnie zostawali obywatelami Australii. Byli ludzie, ktorym brakowalo pieniedzy na przedluzenie wizy, oraz tacy, ktorych energia wygasla. Nie komentowalam, staralam sie sluchac i modlilam o to, abym ja mogla zrealizowac swoj plan wedlug schematu. Nie bylo latwo. W ostatecznosci jednak udalo sie osiagnac cel. Po 4.5-letniej walce z wlasnymi niepokojami oraz calym tym okresie dodatkowych staran udalo sie.
Kazdy z nas ma swoja historie. Kazda z nich jest inna, prowadzi inna sciezka. Nie jest to droga latwa ani szybka, ma znaczna ilosc zakretow, czasami sciezki prowadza do nikad i potrzeba zawrocic. Tutaj powiedzenie, aby isc wlasna droga, najlepiej taka po jakiej nikt jeszcze nie stapal, wcale sie nie sprawdza. Aby uzyskac staly pobyt nalezy isc wskazanym szlakiem, postepowac wedlug wyznaczonych wskazowek oraz czekac. I to jest wlasnie to czego nauczyla mnie Australia. Cierpliwosc i pokora. Przez ten caly okres, nie bylam w stanie przyspieszyc ani jednej sprawy. Tlumaczenie dokumentow, nawet po wybraniu opcji ze zwiekszona oplata, tempo expresowe moglo trwac kilka dni. Potrzeba czekania, dlugiego czekania. Pamietam jak bardzo mnie denerwowaly pytania nieswiadomie zadawane przez rodzine czy znajomych, ktorzy tak na prawde bedac oddalonym o 14tys kilometrow nie wiedzieli, nie czuli i nie przezywali kazdego dnia w mojej skorze. Sama nie znalam odpowiedzi. W przeciagu tych kilku lat musialam podjac wiele decyzji, ktore nie byly zgodne z tym co czulam. Nie przypominam sobie jednak momentu, w ktorym chcialam zrezygnowac. Oczywiscie mysli takie przechodzily przez glowe, nie bylo to jednak nic tak silnego, aby zaburzyc dawno zapamietany w podswiadomosci obraz jakim bylo uzyskanie wolnosci - pobytu stalego. Czulam tez, ze wszystko co sie dzieje jest wspaniala przygoda. Lekarstwem, ktore pomoglo okazala sie wewnetrzna sila i pragnienie osiagniecia celu. Wiedzialam, ze wszystko co udalo sie do tej pory (nie zaleznie od etapu, na ktorym sie znajdowalam) bylo osiagnieciem, z ktorego moglam byc dumna. Na mojej drodze rowniez pojawiali sie ludzie, ktorzy pomagali, wspierali, wierzyli, a czasami zwyczajnie byli lub przytulili.

Mysle, ze spokojnie moge teraz powiedziec, ze jezeli czegos pragniemny i jestesmy pewni, ze chcemy to osiagnac to caly wszechswiat sprzyja spelnieniu naszego marzenia. Tak wlasnie bylo w moim przypadku. Potrzebna jest jednak wiara, ze wszystko co sie dzieje ma swoja kolejnosc, musi sie wydarzyc w czasie najbardziej temu odpowiednim. Marzenie musi byc sprecyzowane i porzadane. Tylko wtedy idziemy do przodu. Moim marzeniem byl dom nad oceanem.
Comments
Post a Comment