Moja wiara - życie cudem jest!

"Wielu ludzi zapomina, że należy im się życie po słonecznej stronie ulicy, gdyż, według ich opinii, z sytuacji, w której się znaleźli, nie mogą się już wyzwolić. Wielu wczuwa się często w rolę poszkodowanych. Konsekwencją tego bywa zazwyczaj pójście na kompromis. Nie rzadko się zdarza, że ludzie uważają swoją sytuację finansową za przyczynę tego, iż nie mogą żyć tak, jak by sobie tego życzyli."

Taki krótki fragment książki, mojej ulubionej z resztą, Droga do finansowej wolności, B. Schafer, postanowiłam przytoczyć. Jestem własnie na etapie kolejnego czytania tego dzieła i nie wypada mi nie zachęcić do zagłębienia się w treść lektury. Tak więc serdecznie polecam.
Książka nie stanowi tylko i wyłącznie motywacji dla mnie. Znam ludzi, którzy kiedyś sceptycznie nastawieni do tego rodzaju oddziaływania na człowieka, uważali takie tematy jako coś nierealnego, nie dla nich. Teraz książka stała się pewnego rodzaju podporą w ich życiu.
Pierwszy milion w ciągu 7 lat? Dlaczego jest to aż tak ważne? Nie chodzi o to, aby być bogatym samemu dla siebie, ale jak się już ma większe cele. Warto pomyśleć, czy pieniądze się przydadzą.

Jak to ze mną i z moją wiarą, podświadomością było? Sprawa zaczęła się jakieś 7 lat temu. Usilnie wtedy chciałam zmienić coś w swoim życiu. Wtedy właśnie wpadła mi w ręce książka J.Murphy Potęga Podświadomości. Właśnie ta książka dodała mi wiary i siły, że mogę wszystko. Było ciężko, ale widziałam, że wszystko co robię ma jakiś cel. Nie ważna była droga, szczerze mówiąc, bardzo trudna, ciężka, pełna zakrętów, nie widziałam, co wtedy się wydarzy. Co mnie jeszcze spotka. Ale wyszłam na prostą. Co prawda prosta była wówczas wyboista, ale już lepiej się przez nią kroczyło. Zdałam sobie wtedy sprawę, że jeżeli czegoś na prawdę chcemy to na pewno to dostaniemy.
Nie jest to tylko takie pstre gadanie. Chociaż może czasami, jak z moich ust wypływają te słowa, na mojej buzi pojawia się uśmiech, a ludzie myślą, że sama nie wierzę w to, co mówię. Ale to już zależy indywidualnie od każdego, od jego odbioru i nastawienia.
Przypomniało mi się właśnie ostatnie moje spotkanie ze znajomymi. Na wstępie rozmowy usłyszałam pytanie: Co tam u Was dobrego? Byłam zaskoczona, pozytywnie oczywiście. Nie często zdarza się takie zapytanie. Ludzie nie chcą wiedzieć generalnie co tam u nas dobrego, ludzie, przynajmniej w Polsce są przyzwyczajeni,  że inni narzekają, że w życiu zawsze coś nie wychodzi tak jakby się chciało aby było.
Obecnie jestem bardzo pozytywnie nastawiona. Spełniają się właśnie moje życzenia. I to nie tylko te widoczne gołym okiem, ale i takie ukryte, które tylko ja widzę. Zmiana zachowania, zmiana nastawienia, zmiana odbioru informacji. Nie wiele osób zna moje plany na przyszłość, moje marzenia. Ci, co znają, wiedzą, że szykują się ogromne zmiany w pewnych sferach mojego życia, część osób wie również, że już niebawem spełnią się co najmniej 2 życzenia, które stanowią fundament. Najważniejsze!
Cóż, zawsze powtarzam moje ulubione powiedzenie, jeżeli się uwierzy, że coś się może wydarzyć, coś polepszyć to tak się też stanie. Wystarczy być przekonanym o swoich racjach. W moim przypadku się sprawdza taka teoria. I wiem, że w innych też.
Usłyszałam całkiem niedawno od znajomych, że nie wierzą w to, co tak na prawdę się w ich życiu dzieje. Są pozytywnie zaskakiwani każdego dnia. Tak bardzo uwierzyli w siebie i swoje możliwości, że w ciągu niespełna roku ich życie zmieniło się nie do poznania. A to daje im jeszcze więcej satysfakcji, więcej chęci i motywacji do dalszego działania. mechanizm zaczął się sam nakręcać i teraz może być już tylko lepiej.

Comments