Nadszedł czas na zmiany!
Nadchodzi Nowy Rok. Rok 2013. Jak z każdym Nowym
Rokiem, nowym wydarzeniem w życiu nadchodzi czas na wprowadzanie zmian. Na nowe
życzenia i nowe pomysły na przyszłość. Każdy ma pewne marzenia, które chce
zrealizować.
O jakich
planach, zmianach mowa?
O najróżniejszych, co sobie tylko wymyślisz, czego
zapragniesz, czego potrzebujesz. Jeżeli chcesz mieć płaski brzuch na wakacje,
albo szóstkę na klacie - zacznij ćwiczyć, jeśli marzysz o występach na scenie -
zacznij od wzmacniania swojego głosu, od prostych ćwiczeń, jeżeli chcesz
nauczyć się tańczyć - zapisz się do szkoły tanecznej. Marzysz o jedynych w
swoim rodzaju wakacjach - zacznij odkładać oszczędności na planowaną podróż.
Warto się zastanowić czy te marzenia powinny być realizowane od razu, czy może
jednak można poczekać jakiś czas. Aby nie okazało się, że spełniliśmy swoje
największe marzenie i już wszystko co będzie później straci swój urok (ale to
tylko taka dygresja do tematu).
Dzisiaj postawię pytanie: Czy
jesteśmy na tyle odważni aby wprowadzić zmiany w swoje życie? Co powoduje, że zmiany, które
zaplanowaliśmy tak na prawdę nie są realizowane? Dlaczego ludzie nie przepadają
za zmianami?
Jak wygląda u Ciebie podsumowanie
Roku 2012? Ile z zaplanowanych spraw udało Ci się zrealizować? Jaki był problem
w ich realizacji? Czy wszystkie cele zostały osiągnięte?
Prawda jest taka, że lubimy to co
posiadamy, przyzwyczajamy się do posiadanych dóbr i ciężko nam się z nimi
rozstać. Zmiana jednego szczegółu powoduje dyskomfort. Czasami bywa tak, że nie
jesteśmy jednak w stanie zauważyć dyskomfortu, w którym byśmy żyć nie chcieli a
jednak żyjemy i nie trudno nam dostrzec, przez wzgląd na przesadne przyzwyczajenie
się do sytuacji, iż prowadzimy życie, którego nigdy nie chcieliśmy ani nie
chcielibyśmy mieć. Przykładowo:
Żona jest przyzwyczajona do tego, że
jej mąż jest alkoholikiem i to ona musi utrzymać rodzinę. Co gorsze powtarza,
że dla dobra dzieci nie chce rozwodu. A co czują dzieci? Nie wiem, nie mogę się
wypowiedzieć na ten temat - ze względu na brak doświadczeń w tej dziedzinie.
Ale nie sądzę aby cieszyły się z faktu, iż muszą chować się po kątach przed
pijanym ojcem lub uciekać do dziadków, słuchać ciągłych awantur rodziców.
Pojawiają się problemy w szkole, i tak rosną pełni problemów, zakompleksieni
ludzie (długi temat, aby go dzisiaj rozwijać - pozostawię to więc
niedopowiedziane).
Przykład z pracującą żoną za dwoje i
bezrobotnym mężczyzną, być może wychowującym dzieci, a może tylko grającym od
rana do wieczora na konsoli xbox. Albo ze studiami, które tak na prawdę
zupełnie nie są współmierne do Twoich możliwości.
Często bywa tak, iż ludzie boją się na głos powiedzieć,
do sąsiada, do rodziny, do przyjaciół, że w ich życiu coś nie gra, coś do
siebie nie pasuje, coś jednak nie odpowiada, nie jest to coś, co kiedyś sobie
wymarzyli. I tutaj pada pytanie, czy na pewno sobie to wymarzyli? Czy tak
chcieli właśnie, czy może wśród ich marzeń pojawiały się przeczenia albo samo
marzenie było źle sprecyzowane. Tak czy inaczej, aby powiedzieć otwarcie, że
coś nam w życiu nie wyszło jest to poniekąd przyznanie się do błędu, do
błędnych decyzji, być może nieprzemyślanych wcześniej, za wcześnie podjętych, w
pośpiechu, w nacisku. Tak samo jest z
wyborem szkoły, wybierałeś/aś ją sam/a? A może rodzice pomogli Ci w tym? Czy
kierunek studiów jest Twoim wymarzonym? Czy praca, do której musisz chodzić
każdego dnia, sprawia Ci radość, masz z tego tytułu satysfakcję? Czy jest
właśnie tym przymusem, który każdego dnia Cię przytłacza, a chodzisz - bo
musisz?
Czasami brakuje odwagi, czasami jest
to strach przed odrzuceniem, przed krytyką. Czasami zdanie innych na nasz temat ma
większy wpływ, ich opinia, niż nasza potrzeba zmian. Dlaczego tak jest? Z prostego powodu, każdy z nas ma swoją strefę komfortu, w
której żyje. Strefę, do której jest przyzwyczajony, swój mniejszy lub większy
kwadracik, w którym czuje się bezpiecznie, z ludźmi, którzy go otaczają.
Opuszczanie swojej strefy komfortu wzbudza w ludziach nieprzyjemne emocje.
Wszystko czego możesz się nauczyć, robić inaczej, zdobywać, doświadczać leży
poza tą strefą. Niech będzie to obszar kwadratowy wokół strefy Twojego
komfortu. Określa się to strefą zmiany. Pomiędzy nimi znajdują się różne
uczucia, od poczucia niepewności, poprzez lęk aż do bólu. Na granicach strefy
zmiany znajduje się strefa paniki, czyli przestrzeń tzw. rzucania się na
głęboką wodę. Poza strefą
komfortu leży cały katalog naszych życzeń, marzeń, wszelkie zmiany prowadzące
ku lepszemu. Nowa relacja,
nowa, twórcza i lepiej płatna praca, możliwość zamieszkania zagranicą,
usamodzielnienie się. Stajemy więc w sytuacji, w której pojawienie się na
horyzoncie realizacji naszych pragnień wywołuje nieprzyjemne i trudne uczucia,
blokując tym samym nasz rozwój.
Obawiamy się zmian również dlatego,
że niosą ze sobą ryzyko niepowodzenia. Z naszych planów może nic nie wyniknąć.
A możemy stracić coś, co już mamy. Zmiany zaburzają życiową równowagę, mogą
zachwiać stanem, który osiągnęliśmy i w którym czujemy się bezpiecznie.
Jak nie dopuścić do sytuacji, w
której odmówimy jakiejś wspaniałej okazji z lęku przed zmianą?
Odpowiedź brzmi – poszerzaj swoją
strefę komfortu na co dzień. Rób rzeczy inaczej niż dotychczas. Stawiaj przed
sobą malutkie, niewielkie a potem coraz większe wyzwania. Nie muszą one
dotyczyć najważniejszych obszarów twojego życia, nawet lepiej jeśli nie będą,
bo dzięki temu dokonasz zmian oswajając uczucia im towarzyszące, bez ryzyka
wpadnięcia w strefę paniki. Ważne, aby każdego dnia, systematycznie pracować
nad zmianami, nad poszerzaniem strefy komfortu.
Jeżeli jesteś niezadowolony/a z
jakości swojego życia, chociaż z jednego elementu zmień to - bo na to zasługujesz! Ty możesz wszystko - najważniejsze
to w to uwierzyć! To jest Twoje życie - to Ty jesteś jego panem, jeżeli chcesz
aby było inaczej powiedź to na głos - masz prawa, a nawet obowiązek czuć się
swojo w swoim życiu, bez skrępowania.
Ćwiczenie dla Ciebie:
Możesz zacząć od prostych rzeczy.
Przykładowo wcześniej wstawać. Dla każdego, a przynajmniej dla większości z nas
problemem jest obudzić się przed budzikiem. Spróbuj każdego dnia wieczorem
powiedzieć sobie, iż następnego dnia rano obudzisz się 3-7 min przed budzikiem.
Skutek będzie taki, że faktycznie obudzisz się przed tym budzikiem - nie
koniecznie po pierwszej, czy piątek próbie, ale nie możesz zrezygnować. Cóż Ci
da takie wstawanie? Na pewno nie spóźnisz się na zajęcia, do pracy, na
spotkanie. Wprowadzanie zmian jest konieczne, abyśmy nie stali w miejscu, tylko
ciągle się przemieszczali, robili coś ze sobą!
Może na ten rok postaw sobie za
wyzwanie znaleźć lepiej płatną pracę, albo jakąkolwiek pracę, ale ważne aby
była ona w Twoim zawodzie, w tym, co lubisz robić, co sprawia Ci przyjemność.
Uwierz w siebie, nie
zależnie od tego co mówią inni!
Powodzenia w realizacji planów na
2013 rok!
źródła:
Comments
Post a Comment