Motywacja od podstaw
Ale od czego zaczac? Tego jest za duzo! Przeciez to nie na moje sily! Slowa, po ktorych wypowiedzeniu pozostajemy w stanie pustej bezczynnosci az do kolejnej checi wprowadzenia zmian w naszym zyciu. Coz, ilez razy kazdy z nas to juz przerobil?
Od czego faktycznie zaczac? Motywacja samego siebie nie jest w istocie prostym zadaniem. Łatwiej jest ustawiac innych niz podporzadkowac sie wlasnym zasada. Kiedy jednak rozpocznie sie juz zycie wg wlasnych zasad chce sie w nim pozostac na zawsze. Wg slownika jezyka polskiego: Motywacja - to zbior czynnikow sklaniajacych do dzialania. Wsrod rodzajow motywacji mozna wyroznic motywacje wewnetrzna i zewnatrzna. Bardziej zaawansowane jednak wydaje sie byc podzielenie przedmiotu na dwie nieco inne grupy:
Motywacja osiągnięć - związana jest z sytuacjami zadaniowymi traktowanymi jako wyzwanie i oznacza tendencję do osiągania ich na najwyższy możliwy sposób.
Motywacja związana z obrazem siebie - to tendencja do utrzymywania samooceny na zadowalającym nas poziomie, umożliwiającym efektywne działanie.
I wlasnie to efektywne dzialanie mi teraz chodzi po glowie. Aby nie poddawac sie kazdego dnia musimy zauwazyc pozytywne aspekty naszego dzialania. Co wiec ja robie abym mogla zauwazyc jak szybko praca posuwa sie do przodu? Bardzo prosta rzecz. Zapisuje na kartce to co mam zrobic. Moj kalendarz ma wszystkie kartki zapisane, tak aby nie bylo juz miejsca. Im wiecej zapisze, tym wiecej robie. Im wiecej robie tym dalej posuwam sie do przodu. Co zapisuje? Podstawowe czynnosci, takie jak zakupy aby nie zapomniec, swoj czas w pracy czy w szkole. Zapisuje rowniez dodatkowe czynnosci, ktore zaliczam do swoich celow. Tak samo jak planowanie urlopu w kalendarzu zapisuje średnioterminowe cele. Robie tak, gdyz wiem, ze wszystko co zapisuje ma wieksza szanse powodzenia niz to, czego nie zapisze.
Lubie miec swoje cele zawsze przed soba, niezależnie od tego czy sa one male, czy duze. Nie musza one byc na jeden dzien, moga byc na caly tydzien, ale tylko wówczas, gdy je widze przed oczyma, maja szanse sie spelnic.
I można by zapytać, ale co to ma wspólnego z motywacja. Otóż dla mnie wiele. To, co jest zapisane jest juz w 90% zrealizowane. A to, co mamy w głowie ma szanse na spełnienie tylko w 10%. I w tym caly sekret.
Jezeli wiem, ze cos ma wieksza szanse sie spelnic to automatycznie wieksza chec na podjecie dzialania sie pojawia.
I wiem, ze wiele osób w obecnej chwili myśli o tym, ze zapisywanie to strata czasu, lepiej go poświecić na cos innego. Jednak dla mnie nie jest problemem poświecić przerwę na lunch lub 7 min przed pójściem spać na cos co daje mi znaczne korzyści.
Od czego faktycznie zaczac? Motywacja samego siebie nie jest w istocie prostym zadaniem. Łatwiej jest ustawiac innych niz podporzadkowac sie wlasnym zasada. Kiedy jednak rozpocznie sie juz zycie wg wlasnych zasad chce sie w nim pozostac na zawsze. Wg slownika jezyka polskiego: Motywacja - to zbior czynnikow sklaniajacych do dzialania. Wsrod rodzajow motywacji mozna wyroznic motywacje wewnetrzna i zewnatrzna. Bardziej zaawansowane jednak wydaje sie byc podzielenie przedmiotu na dwie nieco inne grupy:
Motywacja osiągnięć - związana jest z sytuacjami zadaniowymi traktowanymi jako wyzwanie i oznacza tendencję do osiągania ich na najwyższy możliwy sposób.
Motywacja związana z obrazem siebie - to tendencja do utrzymywania samooceny na zadowalającym nas poziomie, umożliwiającym efektywne działanie.
I wlasnie to efektywne dzialanie mi teraz chodzi po glowie. Aby nie poddawac sie kazdego dnia musimy zauwazyc pozytywne aspekty naszego dzialania. Co wiec ja robie abym mogla zauwazyc jak szybko praca posuwa sie do przodu? Bardzo prosta rzecz. Zapisuje na kartce to co mam zrobic. Moj kalendarz ma wszystkie kartki zapisane, tak aby nie bylo juz miejsca. Im wiecej zapisze, tym wiecej robie. Im wiecej robie tym dalej posuwam sie do przodu. Co zapisuje? Podstawowe czynnosci, takie jak zakupy aby nie zapomniec, swoj czas w pracy czy w szkole. Zapisuje rowniez dodatkowe czynnosci, ktore zaliczam do swoich celow. Tak samo jak planowanie urlopu w kalendarzu zapisuje średnioterminowe cele. Robie tak, gdyz wiem, ze wszystko co zapisuje ma wieksza szanse powodzenia niz to, czego nie zapisze.
Lubie miec swoje cele zawsze przed soba, niezależnie od tego czy sa one male, czy duze. Nie musza one byc na jeden dzien, moga byc na caly tydzien, ale tylko wówczas, gdy je widze przed oczyma, maja szanse sie spelnic.
I można by zapytać, ale co to ma wspólnego z motywacja. Otóż dla mnie wiele. To, co jest zapisane jest juz w 90% zrealizowane. A to, co mamy w głowie ma szanse na spełnienie tylko w 10%. I w tym caly sekret.
Jezeli wiem, ze cos ma wieksza szanse sie spelnic to automatycznie wieksza chec na podjecie dzialania sie pojawia.
I wiem, ze wiele osób w obecnej chwili myśli o tym, ze zapisywanie to strata czasu, lepiej go poświecić na cos innego. Jednak dla mnie nie jest problemem poświecić przerwę na lunch lub 7 min przed pójściem spać na cos co daje mi znaczne korzyści.
Comments
Post a Comment